piątek, 31 stycznia 2014

Birbant: American Brown Ale - Rzemieślniczej rewolucji ciąg dalszy

Założycielami Browaru Birbant są: piwowar domowy Krzysztof Kula i Jarosław Sosnowski związany z Browarem Haust. Duet ten warzy w Witnicy, w której pojawił się m.in. Browar Pszczyna, a premierowym piwem jest American Brown Ale. Wybór takiego stylu sprawia, że to prawdopodobnie pierwsze, szeroko dostępne, polskie ABA. Co prawda, wcześniej pojawiały się brązowe ejle, chociażby AleBrowarowy Brown Foot, Nutcracker i Coder z Artezana, Plan-T z Pracowni Piwa, czy palona wersja od Ursy - ichni Deszcz w Cisnej, ale to nadal nie jest odniesienie do tego konkretnego stylu. Jeśli już o gatunku mowa, to współczynnik IBU (wedle BJCP 10.C) powinien mieścić się w przedziale od 20 do 40 jednostek. Tymczasem dzisiejszy bohater, zgodnie z etykietą, posiada ich 61. Czego można się po tym spodziewać? Z pewnością zachwianej równowagi między słodami i chmielem, a sam przypuszczam, że to może być lżejsza alternatywna dla Brązowej Stopy.

Dostałem w prezencie nowe szkło Pinty, więc nie mogłem się powstrzymać.


Wygląd: Ciemno miedziany, wpadający w brunatny, klarowny płyn. Początkowa czapa puszystej piany dosyć szybko zredukowała się do milimetrowej warstwy, pozostawiając po sobie firankę na szklance.

Zapach: Świetny miks kwiatów, ananasów, żywicy, ziołowości, karmelu i orzechów. Jednak po ogrzaniu początkowo wyrównany udział pojedynczych woni przechyla się w kierunku słodów, sprawiając, że aromat już tak nie zachwyca.

Smak: Uderzenie średniej goryczki (żywica, ananas, ziołowość), skontrowanej przez słody, które na początku ujawniają się pod postacią karmelu by w chwilę przeistoczyć się w orzech. W posmaku dominuje chmiel. Co prawda orzech jest wyczuwalny, jednak zdominowany przez żywicę współpracującą z ananasem i ziołami. Trochę nieoczekiwanie ostatnie słowo należy do popiołu, który burzy dotychczas wypracowany profil. Alkohol nieobecny.

Ocena: 7.5/10
Data ważności: 11.06.2014
 
Cena: 6,50 zł. (Cech Piwny/Warszawa)

Sesyjność moim zdaniem jest wysoka. Równowagi między słodami a chmielami nie ma, ale nie mam o to pretensji. Mimo stosunkowo intensywnej goryczki twór Birbanta pije się z prawdziwą przyjemnością. Jeśli byłbym w stanie coś zmienić, to bez namysłu ograniczyłbym rozhulany popiół. Brown Foot Light? Nie, American Brown Ale różni się zbyt znacząco, by tak stwierdzić.

Jak na pierwsze piwo jest bardzo dobrze, a nawet świetnie. Jeśli Birbant, z każdym kolejnym piwem, przyjąłby tendencję wzrostową to niedługo można spodziewać się po nim prawdziwej perełki.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz