Tomasz Kopyra - naczelny bloger, a w zasadzie vloger, polskiego piwnego światka około miesiąc wstecz zapowiedział kolejną premierę piwa warzonego w browarze Widawa. Kopyr zorganizował nawet konkurs na swojej stronie i żaden uczestnik nie wpadł na to, że duet jest w stanie połasić się na najzwyklejszego stouta. Żadne wersje milk, bądź dry nie weszły w grę, nie mówiąc o solidnej porcji chmielu.
Pytanie jest następujące: czy zwyczajność oznacza nudę?
Zapach: Z butelki, po otwarciu, wydobył się lekki swąd. Uznaję, że coś mogło nie zatrybić w procesie kapslowania. Już z pokala zdecydowanie unosi się aromat... żółtka. Na szczęście nie jest samotne przez towarzyszącą mu lekką paloność.
Smak: Niewielka przewaga paloności nad kwaskowością i
akcentami czekoladowymi oraz kawą. Na języku długo utrzymuje się
wspomniany kwasek, a w całej jamie ustnej niestety przewija się osad, co psuje, ale w małym stopniu przyjemność picia. Posmak mierny przeważa kwaskowość nad kawą. Na oko niecała połowa zwierza popłynęła z prądem Wisły, bo nie przepadam za jedzeniem piwa.Wygląd: Przelewając ciemny płyn do szkła nie zauważyłem niczego niepokojącego, a końcówkę zostawiłem w spokoju. Po krótkiej sesji zdjęciowej moje oczy doznały olśnienia. Stout wręcz lśni swoją zawiesiną, a na samym dnie osad kandyduje do Oscara za najlepszą rolę pleśni. Tymczasem piana zniknęła w chwilę
Ciekaw jestem jak Kret smakowałby mi, gdybym widział tyle co on lub przeciwnie, sokolim wzrokiem dostrzegłbym osad w butelce. Po wypiciu "lepszej połówki" i uwzględniając powyższe perypetie, oceniam kolaborancki wyrób:
Ocena smaku: 5.5/10
Data ważności: 7.12.2013
Cena: ok. 9zł. (Piwosz/Warszawa)
Zastanawiam się kto bardziej zawinił browar, czy sklep, czy ja. Jestem w stanie zrozumieć zmętnienie Kreta przez dolanie całego osadu, ale to mi się zdecydowanie nie podoba. Dodam, że sklep nie przyjął mojej reklamacji, a nie wyobrażam sobie, by piwowarzy zdobyli się na odwagę i dopuściliby sprzedaż, gdyby cała warka tak wyglądała.
Przy najbliższej okazji z chęcią spróbowałbym zdrowego Kreta.
Kret, nie widziałam nie próbowałam, ale wszystko przede mną!
OdpowiedzUsuń