Wygląd: Mętny, o barwie jasno bursztynowej. Piana niewielka, z której pozostaje jedynie kożuszek.
Zapach: Z butelki dominuje słodka kwiatowość, a w tle nieśmiało wychyla się woń końskiej derki, który o dziwo wcale nie wywołał we mnie negatywnych odczuć, a tylko nasilał słodkość bukietu aromatów. Po przelaniu do pokala, nie wywąchałem niczego związanego ze stajnią, pozostała silna, bardzo przyjemna kwiatowość.
Smak: Nos obiecał słodkość, którą zmysły smaku momentalnie potwierdziły. W chwilę po przełknięciu poczułem, zupełnie niespodziewane, silne powiązanie z Dyniamitem... Golden Monk charakteryzuje się ziołową i kwiatową goryczką oraz kumulującą ją cierpkością, która długo utrzymuje się na języku. Cierpkość ta jako jedyna kojarzy się z dzikością belgijskiego saison. Na podniebieniu pozostaje słodka kwiatowość. Podczas picia podobieństwo do Dyniamitu utrwala się coraz bardziej. Oczywiście brakuje tutaj goździków, czy imbiru, ale w moim odczuciu rdzeń pintowego pumpkin ale'a jest łudząco podobny do alebrowarowej farmhouse IPA. Alkohol dla mnie niezauważalny do samej końcówki, jedynie po ociepleniu piwa czuć lekkie rozgrzanie przełyku. Zaskakująca jest sesyjność tego tworu. Nie mogłem się powstrzymać od sięgania po kolejne łyki w trakcie pisania notatki.
Ocena: 8/10
Data ważności: 4.07.2016
Cena: 9 zł. (Rodzinka Bis/Warszawa)
Złoty Mnich w moim osobistym porównaniu wypadł lepiej od Yeastusa Christusa, ale uważam, że te dwa piwa są na tyle różne, że bezpośrednia konfrontacja mija się z celem. Poza tym, ciekaw jestem czy Monk smakował komuś, kto nie przepada za słodyczą w piwie, a zwłaszcza za Dyniamitem.
A już dziś Fiesta Piwna w Po Drugiej Stronie Lustra!
Zapach: Z butelki dominuje słodka kwiatowość, a w tle nieśmiało wychyla się woń końskiej derki, który o dziwo wcale nie wywołał we mnie negatywnych odczuć, a tylko nasilał słodkość bukietu aromatów. Po przelaniu do pokala, nie wywąchałem niczego związanego ze stajnią, pozostała silna, bardzo przyjemna kwiatowość.
Smak: Nos obiecał słodkość, którą zmysły smaku momentalnie potwierdziły. W chwilę po przełknięciu poczułem, zupełnie niespodziewane, silne powiązanie z Dyniamitem... Golden Monk charakteryzuje się ziołową i kwiatową goryczką oraz kumulującą ją cierpkością, która długo utrzymuje się na języku. Cierpkość ta jako jedyna kojarzy się z dzikością belgijskiego saison. Na podniebieniu pozostaje słodka kwiatowość. Podczas picia podobieństwo do Dyniamitu utrwala się coraz bardziej. Oczywiście brakuje tutaj goździków, czy imbiru, ale w moim odczuciu rdzeń pintowego pumpkin ale'a jest łudząco podobny do alebrowarowej farmhouse IPA. Alkohol dla mnie niezauważalny do samej końcówki, jedynie po ociepleniu piwa czuć lekkie rozgrzanie przełyku. Zaskakująca jest sesyjność tego tworu. Nie mogłem się powstrzymać od sięgania po kolejne łyki w trakcie pisania notatki.
Ocena: 8/10
Data ważności: 4.07.2016
Cena: 9 zł. (Rodzinka Bis/Warszawa)
Złoty Mnich w moim osobistym porównaniu wypadł lepiej od Yeastusa Christusa, ale uważam, że te dwa piwa są na tyle różne, że bezpośrednia konfrontacja mija się z celem. Poza tym, ciekaw jestem czy Monk smakował komuś, kto nie przepada za słodyczą w piwie, a zwłaszcza za Dyniamitem.
A już dziś Fiesta Piwna w Po Drugiej Stronie Lustra!
perła ponad życie :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie bracie :)
OdpowiedzUsuń