poniedziałek, 25 listopada 2013

The Beer Story - 7 złotych zmieniających życie

Niezapomnianym, pierwszym piwem jakie wypiłem był Desperados. Oznacza to, że chrzest bojowy nie miał zbyt męskiego wydźwięku, zatem pośpieszne przeskoczę do kolejnego punktu zwrotnego w mojej przygodzie: Ciechan Miodowy. Pamiętam to zdziwienie, gdy szepnąłem słówko o walorach tego wyrobu znajomym. Reakcje mieszały się od niedowierzania za poniesiony koszt ok. 5zł (w końcu "im piwo tańsze, tym lepiej smakuje"), przez aprobatę płci piękniejszej, aż do zdziwienia brzydszej części społeczeństwa: "Co to za piwo, które ma miód w swojej zawartości?". Możliwe, że gdyby nie ten miodowy stwór wypity gdzieś na podwórkowej ławce pod osłoną nocy, nie szukałbym tak zawzięcie czegoś nowego i lepszego od znanych mi dotąd koncernówek. Poszukiwania poniosły mnie przez wypróbowanie wszystkich dostępnych miodowych, jakie tylko wpadły mi w ręce, do wizyt w warszawskiej Piwonii i kupowania czegoś innego niż to, co widać na monopolowych półkach. Prawdopodobnie największy wpływ na mój gust miał Rowing Jack znaleziony na piwnym forum browar.biz ze świetnymi recenzjami. Za absurdalną kwotę 7zł za sztukę miałem okazję doznać czegoś wręcz niewyobrażalnego; bogactwa i natężenia jego smaku. Wraz z Jackiem popłynąłem w rejs zapewniającym jedną atrakcję: łowienie najlepszych i nieznanych smaków zamkniętych w dryfujące na falach butelki, puszki, czy beczki.


Niezaprzeczalnie towarzysze podróży od stanów trzeźwości do nietrzeźwości mają dużo zasług w tym jak to dzisiaj wygląda. Gdyby sami nie weszli na pokład ku lepszemu smaku na podniebieniu prawdopodobnie nie wkręciłbym się w takim stopniu. Na jakimś letnim wyjeździe padł pomysł stworzenia rankingów najlepszych wypitych piw. Nie pamiętam, kto triumfował w pierwszej edycji, ale dzięki temu mój prywatny ranking notuje na tę chwilę 421 pozycji, a w nim (nieodmiennie) króluje Jack.

Mam na imię Łukasz. Mam 20 lat i bardzo lubię piwo.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz